O czym marzy człowiek latem? O zimie. A o czym marzy zimą? O lecie ;). Taka nasza przewrotna natura. Zimą chcemy słońca, ciepła i zrzucenia z siebie swetrów, kurtek i kozaków. Latem marzymy o kawałku cienia i powiewie wiatru, który sprawi, że nasze włosy będą falowały niczym na scenie z ulubionego filmu. Mimo wszystko, blisko 60% Polaków przy pytaniu o ulubioną porę roku, opowiada się za latem. Zima pozostaje daleko w tyle z wynikiem 4%. Taki sam odsetek osób na pytanie: lato czy zima odpowiada: kawę poproszę:), czyli jak jest - jest dobrze.
Dlaczego znaczna część ludzi wybiera lato, słońce i bezchmurne niebo? Być może dlatego, że lepiej się wtedy czujemy. Pod wpływem słońca wytwarzana jest witamina D, która znacznie podnosi naszą odporność i wpływa na poprawę nastroju. Dzięki promieniom słonecznym w ciągu dnia, rośnie poziom melatoniny, która ma duże znaczenie w walce z infekcjami i zaburzeniami autoimmunologicznymi. Zwana inaczej hormonem snu, poprawia jego jakość i opóźnia procesy starzenia się. Ponadto wzrasta nam poziom serotoniny (hormon szczęścia) i uwalniają się endorfiny odpowiedzialne za nasz nastrój :). Chorym na zapalenie stawów i artretyzm nasłonecznianie zmniejsza poziom odczuwalnego bólu. Poza tym, pod wpływem promieni słonecznych w oraganizmie człowieka wytwarza się tlenek azotu odpowiedzialny za zmniejszenie ciśnienia tętniczego krwi. Obniża to ryzyko wystąpienia nadciśnienia. Reguluje nasz metabolizm, poprawia trawienie. Rozświetla i dodaje blasku skórze.
Błędem byłoby nie korzystać z takich dobrodziejstw przyrody i brać co nie miara. Czyż nie prawda?
Otóż nic bardziej mylnego. Słońce ma pozytywny wpływ na organizm człowieka, ale jak wszystko musi być dawkowane z umiarem i w granicach rozsądku. Nieodpowiednie korzystanie z promieni słonecznych, może wyrządzić więcej złego i dobrego. I, o ile dorośli są w stanie samodzielnie kontrolować swoje samopoczucie, potrzeby podczas upałów – o tyle dzieci, szczególnie te najmniejsze nie. Zdane są na swoich rodziców, opiekunów i to na nas spoczywa obowiązek odpowiedniego przygotowania ich i ochrony przed słońcem i upałami.
Dlaczego tak jest?
Po pierwsze skóra dziecka, choć na pierwszy rzut oka mogłoby się tak wydawać, nie jest taka sama jak skóra osoby dorosłej. Jej warstwa jest znacznie cieńsza i ma mniej melaniny (barwnika odpowiedzialnego za pigmentację skóry i chroniącego przed negatywnym promieniowaniem). Oznacza to, że promienie słoneczne mogą wnikać głębiej i prowadzić m.in. do oparzeń.
Po drugie komórki macierzyste, których w podstawowej warstwie skórnej u dziecka jest dużo, pod wpływem promieni słonecznych ulegają mutacji.
Po trzecie dzieci mają jeszcze nie do końca dojrzały mechanizm termoregulacji. Pocąc się, jak każdy człowiek, tracimy także cenne minerały. Starsze dziecko, nastolatek czy dorosły jest w stanie sam zaspokoić potrzebę picia wody lub chociaż ją zasygnalizować. Małe dziecko niestety nie, a to właśnie u takich maluchów ryzyko odwodnienia jest największe.
Czy to znaczy, że w upał najlepiej siedzieć cały czas w domu?
Oczywiście, że nie. Ale są ogólnie przyjęte zalecenia, do których warto się stosować.
Największe promieniowanie słoneczne jest między godziną 11 a 15. Zaleca się, aby w tym przedziale całkowicie unikać przebywania dzieci na słońcu. Jeśli wyjście w tym czasie jest niezbędne, należy pamiętać o odpowiednim przygotowaniu na to malucha, oraz starać się unikać miejsc bardzo nasłonecznionych.
Teoretycznie zdolność do opalenizny uzyskujemy w drugim miesiącu życia, ale tak jak napisane powyżej, skóra dziecka jest dużo bardziej poddatna na promieniowanie słoneczne, niż dorosłego. Dlatego też zaleca się, aby niemowlęta do 6 miesiąca życia nie były w ogóle „wystawiane” na słońce. Dzieci nie wolno opalać!
Starsze dzieci także należy chronić przed upałami. Nie można narażać ich na bezpośrednie promieniowanie słoneczne. Musimy pamiętać o odpowiednim zabezpieczeniu ich skóry, szczególnie tych partii, które nie są zakryte ubrankiem (dostosowanym do pogody).
Co można zrobić, aby uniknąć przykrych konsekwencji przebywania na słońcu?
Wskazówek jak postępować w czasie upałów jest mnóstwo. W telewizji, internecie, prasie co chwila można wyczytać o nowych sposobach radzenia sobie z nadmiernym słońcem i wysoką temperaturą.
Nie potrzeba do tego mieć fortuny na koncie, bogato wyposażonego klimatyzatora, etc. Czasami wystarczy to co zazwyczaj mamy już w domu, jak np. wiatrak i miska z lodem. Co jednak możemy zrobić dla małego szkraba?
Jak przygotować malucha na kontakt ze słońcem?
- Unikać spacerów w godzinach największego słońca. Jeśli mamy do załatwienia ważną sprawę, lub zwyczajnie chcemy wyjść na spacer – starajmy się to robić, albo w godzinach rannych do 10, lub po godzinie 16. Spróbujmy tak ułożyć trasę, aby było dużo cienia i chłodu.
- W każdej sytuacji wyjścia na dwór z dzieckiem, pamiętajmy o zabezpieczeniu jego delikatnej skóry kremem z odpowiednim filtrem UVA i UVB.
Jaki krem?
Dla dzieci do 6 miesiąca życia, oraz tych skłonnych do alergii zaleca się używanie kremów z filtrami mineralnymi. Są to preparaty zawierające tlenek cynku lub dwutlenek tytanu. Tworzą na skórze barierę ochronną, która odbija promienie słoneczne.
U starszych dzieci (jeśli nie mają uczuleń) możemy stosować „standardowe” kremy z filtrem.Od tych pierwszych różnią się tym, że mają w swoim składzie także filtry chemiczne. Na rynku jest szeroka gama produktów przeznaczona dla dzieci w odpowiednich kategoriach wiekowych. Na pewno każdy znajdzie coś odpowiedniego dla swojego brzdąca.
Pamiętajmy, aby wybierać takie kremy, które są odporne zarówno na promieniowanie UVA jak i UVB.
Co jeszcze o kremach do opalania?
Poza składem, różnią się także faktorem (współczynnikiem ochrony).Im wyższy faktor tym lepiej. U dzieci nie zaleca się stosowania kremów poniżej 15 SPF.
Niemowlęta smarujemy kremem z faktorem 50+. Dzieci w wieku 1-3 lata – faktor 40-50+ (możemy pozwolić wtedy maluchowi na 20 minutową zabawę na słońcu). Starszy przedszkolak posmarowany kremem z ochroną 30+ może korzystać z szaleństw w słońcu do godziny.
Jeśli maluch ma jasną cerę, wrażliwą skórę, znamiona itp. wtedy bezwzględnie stosujemy krem do opalania 50+ SPF.
Jak używać kremu?
Na każdym opakowaniu napisany jest sposób użycia. Nie mniej jednak ogólnie przyjmuje się, że krem powinien być aplikowany 15-20 min przed wyjściem na dwór. Nakładanie należy powtarzać co 2-3 godziny, oraz po każdym wyjściu z wody.
Smarując naszą pociechę nie zapominajmy o posmarowaniu karku i uszu – są to miejsca najbardziej skłonne na poparzenia, a najczęściej zapominane przy ochronie.
- Odpowiednie ubranie. Pamiętajmy, aby nie przegrzewać dzieci. Jeśli my jesteśmy ubrani w krótkie spodenki i cienką bluzkę, to nie zakładajmy dziecku śpiochów i bodów z długim rękawem.
Postarajmy się, aby ubranka na te letnie dni były delikatne, przewiewne, najlepiej jasnego koloru. Bawełniane, lniane, lub ze specjalnym filtrem UV. Unikajmy nadmiernych ozdób, suwaków itp.- nagrzane mogą drażnić małe ciałko.
Jeśli dziecko leży w wózku, możemy pokusić się o nałożenie samych delikatnych bodów/koszulki i pieluszki. Jeśli główka nie jest chroniona przez budkę od wózka, pamiętajmy o jej odpowiednim nakryciu czapeczką.
Starsze dzieci ubierzmy w delikatną koszulkę, spodenki i koniecznie pamiętajmy o ochronie głowy. Czapeczka, chustka, kapelusz najlepiej chroniąca także kark. Dbajmy też o ochronę oczu. Spróbujmy przekonać malucha do założenia okularów przeciwsłonecznych z filtrem UV (możemy posiłkować się różnymi bajkami i powiedzieć, że np. Batman też miał takie okulary 😉 ).
Większy maluch sam zakomunikuje, że jest mu gorąco. U niemowlaka możemy to sprawdzić dotykając karku lub klatki piersiowej. Jeśli skóra w tym miejscu jest wilgotna tzn., że jest mu zbyt ciepło. Jeśli jest zimna – oznacza, że możemy założyć dodatkowe ubranko.
Wszystko w myśl zasady: Nie przegrzewaj.
- Nie parujemy! I nie chodzi tu o parowanie skarpetek.
Nie nakrywamy wózków pieluchami, ręcznikami, kocykami itp. Niczym! Absolutnie i kategorycznie zabrania się tego robić. Pod takim przykryciem temperatura bardzo szybko rośnie i dziecku robi się duszno. Może i nie świeci mu w oczy słońce, ale doskwiera mu duchota.
Jeśli budka od wózka nie wystarcza na rażące słońce, pokuśmy się o zakup parasolki do wózka. Malucha oczka nie będą drażnione światłem, a my nie zrobimy z wózka szklarni.
- Nawadniamy.Duuuużo nawadniamy i to od wewnątrz i od zewnątrz. Co to znaczy? Pijemy dużo płynów, aby uniknąć odwodnienia.
Jak powinno wyglądać takie pojenie?
Niemowlęta karmione piersią do czasu rozszerzenia diety (czyli do 6 miesiąca) przystawiamy jak najczęściej. Skład mleka matki uzależniony jest od potrzeb malucha. W taki upalne dni będzie idealnym napojem.
Maluchy karmione mlekiem modyfikowanym do 6 miesiąca można przepajać wodą, aczkolwiek jeśli maluch jest zdrowy i nie narażony na zbytnią utratę płynów nie jest to konieczne. Jego potrzeby będą zaspokajane wraz z podawaniem mleka.
Jeśli podajemy wodę to robimy to po karmieniu (nie przed). Najlepiej, żeby była to woda przegotowana lub butelkowa źródlana (nie mineralna) niskosodowa, najlepiej z atestem dla dzieci.
W jakich ilościach?
Nie ma tu jasnych zaleceń, ale uznaje się, że niemowlak nie wypije więcej niż potrzebuje ;), a starszak może pić do woli. Ważne, żeby się nawadniać.
Pamiętajmy też o nawadnianiu od zewnątrz, czyli pielęgnacji skóry malucha odpowiednimi kosmetykami nawilżającymi o lekkiej konsystencji, regularnym nawilżaniu np. wodą w sprayu lub schładzania chusteczkami nawilżającymi.
- Częściej zmieniajmy pieluszkę. Mokra pieluszka może powodować odparzenia, a w takiej temperaturze jest to niemal gwarantowane.
- Co z klimatyzacją? Ok pod pewnymi warunkami.
Nie może być zbyt duża różnica temperatur między pomieszczeniem, a temperaturą na zewnątrz. Taka optymalna dysproporcja powinna wynosić nie więcej niż 5-6 stopni C.
Nawiew nie powinien być skierowany bezpośrednio na malucha, i przede wszystkim klimatyzacja powinna być oczyszczona. Jest to środowisko idealne dla bakterii,a chyba nie chcemy tego fundować naszym pociechom ( i nam ;)).
- Nigdy nie zostawiaj dziecka samego w samochodzie! NIGDY!
- Jeśli dziecko zażywa jakieś leki – dowiedzmy się, czy istnieje jakieś ich współdziałanie ze słońcem.
- Pozostałe wskazówki zależne są od sytuacji tzn. jadąc samochodem pamiętajmy o ciemnej osłonce na okno. Możemy zakupić specjalną antypotną wkładkę do fotelika. Starajmy się parkować w cieniu, a przed podróżą wietrzyć samochód. W domu unikajmy przeciągów i ustawiajmy nawiew nie bezpośrednio na dziecko. Na plażę pamiętajmy, aby zabrać namiot, parasol, w celu ochrony przed słońcem, oraz basenik w celu schładzania małego urwisa. Podczas snu do przykrycia (jeśli to konieczne) używajmy delikatnych pieluszek bambusowych, tetrowych etc.
Co jeśli pomimo wszystko dojdzie do przegrzania?
Jeśli niestety dojdzie do przegrzania organizmu naszego małego człowieczka, bardzo ważne jest prawidłowe zdiagnozowanie problemu. Niestety nie należy to do prostych rzeczy, ponieważ często nazwanie problemu zależy od intensywności i zaawansowania objawów.
Pierwszym symptomem, że nasze dziecko jest przegrzewane są potówki – małe czerwone krosteczki. Zazwyczaj nie są uciążliwe dla malucha, ale dla rodziców to oznaka, że dziecku jest za gorąco. Warto w takiej sytuacji skupić się na lżejszym ubranku. Nasze babcie do „walki” z potówkami zalecały kąpiele z krochmalem (mąka ziemniaczana) i jest to faktycznie jeden ze skuteczniejszych sposobów.
Kolejnym objawem przegrzania jest płacz dziecka, niepokój i zaczerwieniona skóra. Należy wtedy udać się z maluchem do chłodnego pomieszczenia, chłodzić ciałko okładami, zmienić ubranko. Można posmarować skórę specjalnym balsamem dla dzieci z d-Panthenolem. Nie nakładamy tłustych kremów. W razie potrzeby podać lek przeciwgorączkowy. Jeśli objawy nie ustępują, a temperatura nie spada koniecznie skonsultuj się z lekarzem.
Jeśli dziecko ma suche usta, zapadnięte oczy, a jego pieluszka jest sucha prawdopodobnie jest odwodnione. W celu upewnienia się możemy złapać fałd brzuszka i puścić. Jeśli dziecko jest zdrowe skóra powinna się wygładzić. Kolejnym sposobem sprawdzenia odwodnienia jest naciśnięcie na płytkę paznokcia i sprawdzenie jak szybko nabierze koloru. Jeśli wolno – jest to sygnał ostrzegawczy i może oznaczać odwodnienie lub jego początki. Co w takiej sytuacji? Kontaktujemy się z lekarzem, a do czasu wizyty nawadniamy dziecko (przystawiamy do piersi, podajemy łyżeczką,butelką płyny).
W sytuacji gdy skóra dziecka jest sucha, gorąca, dziecko jest senne lub nienaturalnie ożywione, występują nudności, wymioty, drgawki – prawdopodobnie doszło do udaru cieplnego. W takiej sytuacji natychmiast należy wezwać karetkę, a do jej przyjazdu schładzamy delikatnie ciało np. wilgotnym ręcznikiem (robimy to stopniowo, żeby nie wywołać drgawek). Jeśli dziecko jest przytomne i świadome możemy je stopniowo nawadniać. Jeśli nastąpiła utrata przytomności lub świadomości NIE podajemy płynów!
O udarze słonecznym mówimy wtedy, gdy skóra dziecka jest czerwona, czasami bordowa, często z pęcherzami, dziecko ma mdłości, boli je głowa, jest senne, apatyczne. Należy wtedy jak najszybciej skontaktować się z lekarzem, a do czasu tej wizyty chłodzić ciało malucha i nawadniać podając płyny.
W myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć – dbajmy o nasze pociechy. Przygotujmy je odpowiednio na słońce, upały. Dołóżmy wszelkich starań, aby wysoka tempertura nie była dla nich uciążliwa. W końcu to nasze małe skarby:).